O witrynie

Czym jest portal Prawy Górny Róg?

Myślę, że to jest zamierzenie i projekt horrendalny. Nie oznacza to jednak, że z miejsca skazany na klęskę. Horrendalny z tej przyczyny, że za jego pomocą będziemy próbowali wyprostować niektóre pozaginane fragmenty rynku treści i rynku wydawniczego. Co jest nie tak z tym rynkiem? W zasadzie wszystko. Książki są niby sprzedawane, poglądy są lansowane i przedstawiane w programach publicystycznych oraz wydarzeniach mających charakter happeningów i manifestacji, a czytelnik jak miał, tak ma to wszystko w nosie. Nie wiem ile razy w roku media podnoszą larum z powodu upadku czytelnictwa w Polsce. Na pewno wiele, sam wysłuchałem kilku takich lamentów i byłem nimi zawsze nieodmiennie zdumiony. Czytelnictwo jest funkcją rynku. Książka, żeby trafić do czytelnika, musi zostać przezeń kupiona, a żeby on zechciał ją kupić i zapłacić, treść powinna być bardzo ciekawa. W Polsce tymczasem rynek jest zdeprawowany. Książki wydawane są za dotacje, a to powoduje, że wydawca traci zainteresowanie sprzedażą, albowiem moment zysku odnotowuje już na samym początku procesu wydawniczego. Zanim podejmie ryzyko. Na koniec zaś myśli już tylko o tym, żeby książka zniknęła z magazynu. Ona jednak nie znika. Nie może, bo na promocję książki nie ma dotacji. Promocja książek w Polsce sprzęgnięta jest z propagandą polityczną i obyczajową. Co dobitnie pokazuje nam Gazeta Wyborcza w każdej swojej recenzji. Inna promocja nie istnieje, a co za tym idzie nie ma mowy by opłacone z budżetu państwowych instytucji książki zniknęły z magazynów wydawnictw. Skoro nie znikają, ktoś musi być za to odpowiedzialny. Oczywiście jest to czytelnik, który nie kupuje i czyta za mało. W związku z tym trzeba go do czytania przekonywać. I teraz uwaga – na przekonywanie do czytania pieniądze się zawsze znajdą. Na promocję książek wartościowych i potrzebnych nie, ale na przekonywanie do czytania tak. To nie jest bynajmniej paradoks, ale objaw nieskuteczności propagandy, o której wspomniałem wyżej. Skoro nie działają recenzje książek lansowanych przez GW to znaczy, że Polacy nie czytają, a skoro nie czytają, to trzeba ich do czytania przekonać wypłacając gażę urzędnikom organizującym kolejną falę bezskutecznej i nudnej propagandy.

Czytelnictwo nie wiążę się wyłącznie z rynkiem książki. Oczywiście mówię tu o czytelnictwie dojrzałym, ono się wiąże z kształtowaniem indywidualnych poglądów, z odkrywaniem nowych, a starannie ukrytych treści, z zajmowaniem stanowiska w sprawach politycznych, po namyśle i lekturze, a nie po przeczytaniu dwóch newsów w popularnym portalu internetowym. Czytelnictwo wiąże się wreszcie z publicystyką telewizyjną, a także z bieżącymi wydarzeniami politycznymi, które oceniamy – my czytelnicy – inaczej niż czynią to ludzie nieoczytani i łatwi do zmanipulowania.

Czy teraz już wiadomo po co istnieje portal Prawy Górny Róg? No prawie… Jest bowiem jeszcze jeden problem – wszyscy czynni na rynku treści ludzie i wszystkie podmioty deklarują chęć otwartej dyskusji z przeciwnikami i konkurencją. W praktyce nikt tego nie robi. W praktyce każdy gada do podłogi i uważa, że tak jest dobrze. Jeśli ów gadający do podłogi znajduje się akurat w jakimś teamie, który ma dostęp do mediów i darmowej promocji treści, nie widzi problemu. Wielu jednak rynkowych graczy, wielu autorów, a także wydawców chciałby coś powiedzieć, a nie ma takiej możliwości. Postaramy się więc, by taka możliwość zaistniała tutaj. Nie będzie łatwo, jestem o tym przekonany, ale się postaramy. Żeby bowiem nadać rynkowi dynamikę, ożywić go i uruchomić potrzebne są wewnętrzne napięcia. Potrzebna jest niezgoda na stan faktyczny i ożywiona dyskusja, toczona wokół wydarzeń, ludzi i książek. Do takich przeznaczeń pchać będziemy nasz portal Prawy Górny Róg.

Gabriel Maciejewski – coryllus

W sprawach technicznych dotyczących portalu zapraszamy tutaj: Pytania, uwagi, propozycje