Patokomunikacja część pierwsza

Pierwsza część rozważań dotyczących katastrofalnego stanu komunikacji na rynku treści i komunikacji w sferze publicystyki politycznej

6 komentarzy

  1. I to jest dobry kierunek 🙂

  2. Czy prowokowanie/atakowanie dyskutantów wg paradygmatu „dziś prawdziwych mordowni już nie ma…” jest pato-/patolo-komunikacją?

    Czy budowanie bazy konsumentów w oparciu o ich deficyty, wykorzystując „mordowniane” ataki, a następnie „syndrom bitej żony” / „syndrom sztokholmski” jest pato-/patolo-komunikacją?

  3. Fakt, że ktoś został jakoś przez kogoś nazwany jest słabym argumentem. Do ludzi przyklejają się różne dziwne „przydomki”. Jakby wszystkie brać serio to można popaść w paranoję. Miałem w szkole kolegę, na którego mówili „Anglik”, chociaż korzenie miał z tego co wiem raczej kresowe i nawet nie był dobry z angielskiego. Poszło to chyba po tym, jak się na jedną z pierwszych imprez klasowych ubrał w coś, co się komuś wydawało „angielskie” czy że zachował się jak „lord”. Nikt już potem tego dokładnie nie pamiętał. Poza tym niektóre przydomki mają sens ironiczny. Może ten Krzywonos chciał udawać Szkota, ale mu nie bardzo wyszło. A może to było złośliwe. Poza tym czemu robić z tego sensację jak o tym nazwaniu nawet na Wikipedii piszą. Patologiczna komunikacja reklamowa? Ja teraz nazwę autora z powodu tej jego handlowej natarczywości Żydem. Może za 50 lat ktoś to też wyciągnie jako argument. No bo po kim odziedziczył taką żyłkę handlową? Ma to sens….. he, he….

  4. Już się nie chciałem czepiać, ale słychać to tak, jakby ktoś mówił do zgromadzonych, którzy nie chcą go słuchać i sami między sobą coś tam mamroczą. Albo jakby to było nagrywane w gwarnej kawiarni. A może to miało tak być śmiesznie: patodźwiękiem o patokomunikacji? Ale wyszła raczej amatorszczyzna. Ja rozumiem, że nagranie się może nie udać ale wstawianie takiego nagrania ludziom to jednak wstyd i jakby pogarda dla słuchających.

  5. Śledzę działalność tego człowieka od paru lat. I należy mu oddać, to że porusza wiele istotnych spraw z zakresu historii, które są, bądź zmilczywane, bądź fałszywie przedstawiane w tzw. „mianstreamie”. I za to mu chwała. Co do reszty spraw, można mu postawić wiele zasadnych zarzutów, niemniej w tym przypadku należy nie liczyć, a ważyć argumenty.

Dodaj komentarz

Dane widoczne w formularzu zostaną zapisane w bazie portalu wraz z adresem IP komputera oraz podpisem przeglądarki jako pomoc przy wykrywaniu spamu. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Informacje o zasadach przetwarzania danych osobowych znajdą Państwo na stronie Polityka prywatności.